poniedziałek, 23 kwietnia 2018

129. Szal soczyście kolorowy;)

   W poprzednim poście pisałam, że pruję stare udziergi i przerabiam na nowsze wersje. I jak najbardziej te przeróbki trwają, ale przecież w międzyczasie trzeba wydziergać jakiegoś świeżaka. Muszę stwierdzić, że nowe włóczki mają niezwykłą siłę przyciągania;) Już od dawna popatrywałam na włóczkę Whirl Scheepjes, z zamiarem zrobienia z niej bluzeczki na lato. Jednak po zastanowieniu doszłam do wniosku, że bluzka z tej włóczki nie będzie mi się podobała i lepszy będzie szal. Taki lekki, siateczkowy, zwiewny i w pięknych kolorach.







Włóczka Whirl Scheepjes Fruity O'Tutty na drutach 3,5 wyszedł cały motek  i wystarczył na wielkie szaliszcze.
Wracam do poprawek staroci:)
Pozdrawiam:)
             Agnieszka

środa, 18 kwietnia 2018

128. Zwyklak.

   No tak, kolejny zwyklak, ale co ja poradzę, że to moja ulubiona forma. A ten dodatkowo jest zrobiony bardzo klasycznie, bo jest tradycyjnie zszywany. Już dawno nie robiłam swetra w częściach i powiem Wam, że robiło mi się bardzo przyjemnie, a nosi jeszcze lepiej. No wiem, że zszywanie jest bee;) ale jak zszywam graftingiem, to bardzo mnie to wciąga i idzie mi dość bezboleśnie:) Teraz oprócz etapu dziergania swetrów w częściach mam etap poprawienia wcześniej zrobionych udziergów. Okazało się całkiem nieoczekiwanie, że nie mam ładnych sweterków w swojej szafie, a to co mam jest beznadziejne. Trzeba większość rzeczy spruć i nadać im nowe życie. Co się nie da przerobić idzie na śmietnik. Takie wiosenne porządki:) Na pierwszy ogień poszedł TEN sweter. Trochę w nim pochodziłam, ale jednak doszłam do wniosku, że wzór pogrubia i rękawy za szerokie, i to, i tamto, i takie tam jeszcze..... Jego nowa forma prezentuje się tak:


 Teraz jestem z niego zadowolona, jest wygodny i praktyczny, i niczego więcej mi nie trzeba:)
Włóczka to Cotton Gold Alize, druty nr 3,5.
W kolejce do pokazania czeka następna przerobiona rzecz. Powstają też rzeczy nie z przeróbki. Trzeba mieć coś nowego, żeby było co pruć i poprawiać;)
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam:)
                Agnieszka

wtorek, 10 kwietnia 2018

127. Narzuta na łóżko

   Najpierw tylko oglądałam na innych blogach, podziwiałam, zachwycałam się i trwałam w przekonaniu, że taka narzuta to dla mnie za duży projekt. Będę ją dziergać rok albo dłużej, odpadną mi nadgarstki i ogólnie nie dam rady. Potrzebowałam narzuty dość sporych rozmiarów, co też wiązało się z odpowiednim kosztem włóczki. W końcu któregoś dnia przestałam biadolić i w jednej chwili podjęłam decyzję że robię. Poszukiwanie włóczki takiej, która w wybranym  kolorze ma tak dużą ilość motków niestety nie powiodło się i musiałam dopasować kolor do sklepowych zapasów magazynowych. Nie ma dramatu, ten kolorek też mi pasuje. Wzór miałam już przygotowany i jak tylko listonosz przyniósł włóczkę siadłam do dziergania. Najpierw próbka, szybkie obliczenia dla całości i do dzieła. Pierwsze podejście (tak, było ich kilka:) i niestety mój wybrany, idealny i cudny wzorek wypadł beznadziejnie:(  a całość była za szeroka (nie ma to jak zrobić próbkę;)
Potem było następne podejście:
Nie podobało mi się, więc było jeszcze następne i jeszcze cztery, ale powstawały i były prute w szybkim tempie, więc nie załapały się na zdjęcia. Po tych rozczarowujących próbach dobrania wzoru, który by mi się spodobał, jeszcze raz przysiadłam do laptopa i przetrząsnęłam internet i ..... znalazłam ten mój idealny wzór, który się obronił i nie został spruty. W końcu. I teraz mam taką oto narzutę na łóżko:



Narzuta powstała dość szybko, bo robiłam ją ok. trzech tygodni. Potem był tydzień przerwy na dokupienie włóczki i jeszcze ze trzy dni na dokończenie całości. Pewnie byłaby szybciej, gdyby nie początkowe marudzenie z wzorem. Tak do połowy robiło się ją dość wygodnie i sprawnie, dopiero potem przybyło już robótki na tyle, że było niewygodnie pomieścić wszystko razem ze mną na fotelu. 
Włóczka to Merino Bulki YarnArt, wyszło 30 motków na drutach nr 7.
Wzór znalazłam TU.
Narzuta ma 2 metry szerokości na 2,30 metra długości. Jest solidna i dość ciężka, w sumie to waży 3 kg. 
A na koniec zdjęcie mojej kici, która musiała skorzystać z pomocy weterynarza i teraz dzielnie nosi bardzo nielubiany kaftanik i wraca do zdrowia.
 
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie:)
                       Agnieszka

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...